niedziela, 26 kwietnia 2009

Droga do Delhi

12/13.03.2009

Ale do Delhi dojechac to nie taka prosta sprawa…

Na dworcu zastajemy kolejke do okienka, wiec Ola doradza nam zeby kupic bilety po prostu w trakcie jazdy od autobusowego biletera. No fakt, czemu nie.

Siadamy wiec i jedziemy. Autobus zatrzymuje sie w kazdej kolejnej miejscowosci i niedlugo robi sie spory scisk. Przychodzi bileter. Mowimy, ze chcemy do Dehli, a on jakos podejrzanie zaczyna krecic glowa... Ktos lamanym angielskim tlumaczy nam, ze… autobus jest pelny, biletow juz kupic nie mozna i musimy wysiasc w najblizszym miescie. He he, coz, bywa i tak…

Nagle z tlumu stojacych ludzi wychyla sie glowa mnicha i cos do nas mowi… Przez kolejnych tlumaczy dowiadujemy sie, ze mnich ma akurat dwa bilety do Dehli, ale z jakis powodow nie moze tam jechac i zaraz wysiada. Oczywiscie bilety odkupujemy – los nam sprzyja :)

Zapadamy w sen. Gdy sie budze, stoimy na poboczu. Czesc ludzi siedzi, czesc wychodzi, czesc kreci sie niespokojnie tam i z powrotem. Probuje dowiedziec sie o co chodzi, ale nagle jakbym stal sie niewidzialny… W koncu ktos mi mowi, ze autobus sie zepsul i musimy sie przesiasc. Budze Zuze i na wpol jeszcze spiacy ide na dach po plecaki.

Po czym z dachu obserwuje, jak podjezdza nowy autobus, ludzie wbiegaja do srodka i autobus odjezdza. Zupelnie jakbym wciaz jeszcze snil…

Gdy schodze na dol, okazuje sie ze na lodzie zostalo jeszcze ok 10 osob. Siadamy wiec na poboczu i zatrzymujemy kolejne autobusy. A nuz ktorys jedzie do Delhi, ma wolne miejsca i nalezy do tej samej firmy co poprzedni (nikt nie chce placic drugi raz za bilety). Tyle ze jest srodek nocy i tych autobusow za duzo nie ma :)

Ale nic to. Zawsze mozemy przeciez przespac sie w namiocie, a rano pojechac autostopem :)

Odpowiedni autobus zatrzymuje sie w koncu po ok 2 godzinach. Rano jestesmy w Delhi.

Przed nami wazna misja – zdobyc wizy do Iranu i Pakistanu. A dostac Pakistanska wize w Indiach to podobno nie taka bulka z maslem :)

Brak komentarzy: