niedziela, 22 lutego 2009

Iran - pierwsze wrazenia (21.01.2009)

Podrozujac z Michalem, przedstawiamy sie jako brat i siostra. U wiekszosci Turkow budzi to respekt i dzieki temu nie oswiadczaja mi sie po 15minutach rozmowy;) (Oczywiscie zdarzaja sie wyjatki, jak od kazdej reguly, o ktorych jednak nawet nie warto tu pisac…).

Kiedy zabiera nas tir iranski, od pierwszej chwili okazuje sie, ze Iranczycy sa ludzmi bardzo otwartymi i przyjacielskimi, a przy tym, co wazne, nie narzucajacymi sie ze swoja przyjaznoscia i bezinteresownymi (slynne tureckie “Helol maj frjend, aj hew speszjal prajs for ju”). Bardzo ciekawi nas, naszej kultury i obyczajow, a do tego goscinni (zapraszajacy na herbate nie tylko po to, abysmy kupili od nich “de hajest kualiti” dywan, jak to czesto mialo miejsce w Turcji). Przynajmniej ci spotkani do tej pory – nie tylko kierowcy, ale i nasz gospodarz w Esfahanie, Amir i jego koledzy oraz spotykani na ulicy przechodnie.

Jak dla mnie osobiscie jest to chwila wytchnienia po, pelnej mezczyzn myslacych o jednym, Turcji. W koncu moge poczuc sie normalnie, jak wsrod “swoich”. Bo takie wlasnie wrazenie wywarli na mnie Iranczycy.

Dla Michala z kolei to rowniez przyjemna odmiana, bo w koncu ludzie chca z nim rozmawiac nie tylko z powodu tego, ze jest towarzyszem europejskiej dziewczyny, ale przez samo zaciekawienie jego osoba.

Brak komentarzy: