13.02.2009
Siedze na plastikowym krzeselku pozszywanym (tak!) tasiemka i przykrytym narzuta z jaka i wygrzewam sie na sloncu – tak w skrocie wyglada opis tego dnia.
Jutro Zuza i Wojciech robia drugie podejscie na przelecz, a ja chyba zaczne schodzic w dol. Dookola juz nie ma za bardzo gdzie isc, a nie chce juz siedziec na miejscu. Zawsze to jak czlowiek jest w ruchu, cos ciekawego sie moze sie wydarzyc.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz