niedziela, 22 lutego 2009

stopowanie w Iranie (23.01.2009)

Od Sziraz jedziemy tirami, ale na krotszych odcinkach niz przez Turcje: 100-150 km.
Kiedy nastepny tir zatrzymuje sie, zeby podwiezc nas kolejne ok. 100 km, zaczynamy sie zastanawiac, czy rzeczywiscie warto zabierac sie na tak krotki odcinek. Ale dwaj mlodzi panowie w srodku gwaltownie zaczynaja nam robic miejsce w srodku, wiec postanawiamy wsiasc. Nie wiemy jeszcze wtedy, ze okaze sie to jedna z najlepszych decyzji conajmniej ostatniego tygodnia...

Ciezarowka sunie przez rownine, dookola na horyzoncie gory. Probujemy jak zwykle wymienic pare slow z naszymi "gospodarzami". Po kilku minutach rozmowy okazuje sie, ze sa bracmi i zapraszaja nas na nocleg do domu. Mieszkaja niedaleko, w malutkiej wiosce u podnoza gor (!). Niestety musimy odmowic, bo troche juz spieszymy sie na spotkanie z Wojtkiem, ktory za 5 dni przylatuje do Kathmandu. Szkoda, no ale nie mozna miec wszystkiego.

Kiedy jeden z braci wysiada, zaczynamy wiecej rozmawiac z naszym kierowca. Jest to zadanie dosc wymagajace, bo my w farsi mniej wiecej tyle samo, co on po angielsku - czyli 3 slowa:) (dzien dobry, dziekuje, do widzenia).

Nie wiem, jak to sie dzieje, ale mimo bariery jezykowej zaczynamy z czasem rozumiec jego pytania. Przez jakie kraje przyjechalismy? Ile mamy braci i siostr? Jak wygladaja polskie pieniadze?
Rasul uczy nas tez kilku wiecej slow w farsi (zawsze takie lekcje udzielane przez kierowcow okazuja sie potem przydatne): dom, dobrze, tak, nie itd.

Jest to chyba najpiekniejszy odcinek z calej naszej dotychczasowej trasy. Dookola gory czesciowo pokryte sniegiem, wyzsze partie tajemniczo zanurzajace sie w chmurach. Wjezdzamy coraz wyzej, dokola coraz wiecej sniegu. Przed nami wylania sie duza gora poprzecinana serpentynami drogi, prowadzacej na wysoka przelecz. Rasul zatrzymuje auto. Daje nam znak, abysmy poczekali w samochodzie. Sam zas bierze wyjetego 15 minut wczesniej "homeiniego" (tak Iranczycy nazywaja swoja walute narodowa, czyli riale) i wysiada z ciezarowki.
Jakas lapowka? - myslimy. Rasul kieruje sie na pobocze drogi, gdzie stoi dosc potezna kolorowa skrzynka, opatrzona napisami w farsi, z powiewajaca nad nia flaga. Rasul podchodzi i wrzuca pieniadze. Patrzymy w oslupieniu... Skrzynka na jalmuzne!! Na iranskich ulicach to norma, ale w takim miejscu?! Czyzby naszego kierowce nagle naszla potrzeba wsparcia biednych? Czy tez moze to chec "przekupienia" Allaha, aby spojrzal laskawym okiem podczas pokonywania kretej drogi na przelecz...? (jalmuzna u muzulmanow to jeden z 5 religijnych obowiazkow).

Chyba zadzialalo, bo reszta drogi z Rasulem uplywa spokojnie. Kiedy nasze drogi rozchodza sie jest juz ciemno. Rasul zaczyna sie frasowac, co bedzie teraz z nami. Jest zimno, ciemno, a my w samym srodku "niczego". Uspokajamy go, ze damy sobie rade, rozbijemy namiot i poczekamy do rana na kolejnego stopa. Nie, na taka opcje nasz kierowca nie moze sie zgodzic. Wysiada z samochodu i kieruje sie w strone posterunku policji, ktory minelismy chwile wczesniej. Po chwili rozmowy z dwoma policjantami, przywoluje nas do siebie i, zegnajac sie, zostawia pod ich pilnym okiem.
Siadamy na wskazanej nam lawie i zaczynamy grzac sie przy wielkim piecu. Zaniepokojeni, gdyz posterunek policji znajduje sie po 2 stronie drogi, wiec nie mozemy siedzac tam lapac kolejnych ciezarowek, ktorych jeszcze troche jezdzi o tej porze. Probujemy to wytlumaczyc policjantowi. -"Otobus" - stwierdza on na to i daje nam do zrozumienia, ze kiedy bedzie przejezdzal autobus, on go dla nas zatrzyma.
-"Nie nie, panie wladzo, nie chcemy autobusu! My - autostop". Patrzy na nas, jakby nie mogl zrozumiec. "Ciezarowka" - mowimy po polsku, pokazujac na przejezdzajacego tira, - "Otostop". A on wciaz upiera sie przy swoim:
-"Otobus".
-"No, no! No "Homeinis"!".
W koncu do niego dociera -"No money?".
- " Yes, yes! No money!" - uradowani, ze w koncu udalo sie wyjasnic.
- "Ok. No problem. Otobus." - odpowiada. Po czym wychodzi na sasiedni pas drogi i zatrzymuje autobus z pasazerami...

Kolejne 800km drogi pokonujemy w komfortowych warunkach. Autobusem zlapanym "na stopa" przez iranska policje...:)

Brak komentarzy: